Home  |  Królik  |  Papuga  |  Kanarek  |  Owczarek  |  Redakcja  |  Klub  |  Kontakt      

  • Home
  • Królik
  • Papuga
  • Kanarek
  • Gryzonie
  • Działka
  • Co nowego
  • Galeria  I
  • Galeria  II
  • Galeria  III
  • Mapa strony
  • Forum Trunia
  • Serwis Trunia
  • Zrób stronę
  • Przyjaciele
  • Literatura
  • Webcam
  • Zapytania
  • Redakcja
  • Lekarze
  • Ustawy
  • Banery
  • Humor
  • Ebook
  • Quiz
  • Linki
  • E-mail
  • Ludwinów
  • Ułani
  • Galeria Ułani
  • Galeria Ułani I
  • Album 1932
  • Wojsko 68-70
  •    

    GARDEN-MARKET

    Operacja "Market - Garden"

    Rozpoczęta 17 września 1944 roku operacja „Market Garden” była największą akcją powietrzno-desantową II wojny światowej. Jej sukces mógł zapewnić aliantom zwycięstwo nad Niemcami już w 1944 roku. Tak się jednak nie stało. Śmiała koncepcja opracowana przez marszałka Bernarda Law Montgomery’ego zakładała kombinowane uderzenie wojsk spadochronowych oraz lądowych. By nie było nieporozumień, działaniom wojsk naziemnych, czyli 2. Armii nadano kryptonim „Garden”, działaniom wojsk powietrznodesantowych, na które składała się sił 1. Alianckiej Armii Desantu Powietrznego „Market”. Stąd kryptonim operacji Market – Garden. Uderzenie miało nastąpić na głębokości 127 km, w terenie bardzo trudnym do rozwinięcia natarcia zwłaszcza dla wojsk pancerno – zmechanizowanych, o niewielkiej ilości dróg, poprzecinanych siecią kanałów i rowów, przez który płynęły trzy duże rzeki: Maas, Waal i Lek (ramiona dolnego Renu).

    Operacja ta miała na celu rozdzielenie wojsk niemieckich i obejście od północy niemieckich umocnień obronnych zwanych linią Zygfryda, co miało umożliwić wejście do Zagłębia Ruhry i tym samym przyspieszyć koniec wojny. Marszałek Montgomery stojący na czele 21 Grupy Armii, prowadził wyścig z dowódcą amerykańskiej 3 Armii generałem George’em Pattonem o to, kto pierwszy dotrze do terenów przemysłowych III Rzeszy. Montgomery przekonał do tej operacji generała Dwighta Eisenhowera mimo wielkiego ryzyka jej przeprowadzenia.

    Aliantom udało się przejąć kontrolę nad pierwszymi mostami, ale ostatecznym rezultatem operacji była całkowita porażka, ponieważ nie zdobyto ostatniego mostu w Arnhem. Niemiecka kontrofensywa unicestwiła brytyjską I Dywizję Powietrznodesantową i spowodowała większe straty od tych, które alianci ponieśli podczas lądowania w Normandii. Ich klęska uważana jest za ostatnie zwycięstwo taktyczne III Rzeszy.

    Pierwszym etapem operacji „Market Garden” było opanowanie mostów na planowanej drodze natarcia brytyjskiej 2 Armii generała Milesa Dempseya w kierunku Arnhem. Zdobycie mostów powierzono amerykańskim, brytyjskim i polskim wojskom powietrznodesantowym tworzącym 1 Aliancką Armię Powietrznodesantową stacjonującą w Wielkiej Brytanii. Miały one wylądować niedaleko mostów, zdobyć je w stanie niezniszczonym przez wykorzystanie zaskoczenia i bronić ich przez 48 godzin czekając na dotarcie głównych sił lądowych.

    17 września, od pierwszych chwil spadochroniarze napotkali zdecydowany opór. Walcząca w rejonie Eindhoven – Veghel po zrzucie o godzinie 13:07 amerykańska 101 Dywizja Powietrznodesantowa nie zdołała zapobiec zniszczeniu mostu na Kanale Wilhelminy w Son (alternatywna przeprawa w pobliskim Best również została przez Niemców wysadzona). Nie powiódł się także atak w rejonie Grave – Nijmegen amerykańskiej 82 Dywizji Powietrznodesantowej na Nijmegen, a tym samym most na rzece Waal pozostał w rękach Niemców. Zrzucona w rejonie Renkum (10 km na zachód od Arnhem) brytyjska 1 Dywizja Powietrznodesantowa (zwana Red Devils, "Czerwone Diabły") miała zająć most drogowy na Dolnym Renie. Po kilkugodzinnym marszu do celu dotarł jedynie 2 batalion pułkownika Johna Frosta zajmując północny kraniec przeprawy. Pozostałe 2 bataliony 1 Brygady Spadochronowej utknęły w walkach ulicznych z zaskakująco licznymi jednostkami niemieckimi. Brytyjski XXX Korpus generała Briana Horrocksa pierwszego dnia dotarł jedynie do Eindhoven przełamując niemieckie linie obrony w rejonie Neerpelt.

    18 września miał miejsce II rzut desantu powietrznego (w tym polski Dywizjon Przeciwpancerny pod Arnhem). Walki uliczne w samym Arnhem przybrały na sile, lecz zarówno Brytyjczycy, jak i Niemcy nie odnieśli znaczących sukcesów. Broniący północnego krańca mostu 2 batalion zdołał wprawdzie rozbić nacierający od strony Nijmegen niemiecki oddział pancerny, lecz pozostałe pododdziały powietrznodesantowe naciskane przez jednostki II Korpusu Pancernego SS bezskutecznie usiłowały dotrzeć do mostu. Podobna sytuacja panowała w Nijmegen bronionym przez Niemców, którym nie mogli zagrozić lekko uzbrojeni spadochroniarze 82 Dywizji Powietrznodesantowej. Natarcie XXX Korpusu utknęło tymczasem w Son, gdzie dopiero późną nocą zbudowano w miejsce zniszczonego przez Niemców nowy most pontonowy.

    19 września z powodu złej pogody nie doszedł do skutku planowany desant polskiej Samodzielnej Brygady Spadochronowej pod Arnhem. Sytuacja w samym mieście nadal była niejasna. Kolejne przybywające jednostki brytyjskie uwikłane zostały w starcia uliczne bez nadziei na powodzenie, tymczasem broniący mostu 2 batalion skutecznie paraliżował niemieckie próby oczyszczenia przeprawy (i wzmocnienia tą drogą obrony Nijmegen). Brytyjski XXX Korpus wyruszył wczesnym rankiem z Son i w ciągu kilku godzin dotarł szybkim marszem do Nijmegen. Tu jednak przyszło mu dopiero walczyć o zdobycie przeprawy na rzece Waal.

    20 września gęsta mgła znów nie pozwoliła na desant polskiej jednostki spadochronowej. Natomiast w Arnhem dowódca brytyjskiej 1 Dywizji Powietrznodesantowej zdecydował się na odwrót z miasta. Zdziesiątkowane oddziały brytyjskie wycofane zostały do Oosterbeek, gdzie w obronie okrężnej miały doczekać odsieczy XXX Korpusu. Pozostający nadal w rejonie północnego krańca mostu 2 batalion spadochronowy został wystawiony na ostrzał wprowadzonych do walki niemieckich czołgów (w tym typów „Panther” i „Tiger”), które systematycznie niszczyły domy zajmowane jeszcze przez Brytyjczyków. Dodatkowo byli ciągle obsypywani gradem pocisków artyleryjskich i moździerzy. Tymczasem w Nijmegen amerykańska 82 Dywizja Powietrznodesantowa wspomagana przez brytyjską Dywizję Pancerną Gwardii sforsowała rzekę Waal i w zaskakującym ataku zajęła nieuszkodzony most. Dalsze natarcie brytyjskie utknęło jednak zaraz za Nijmegen. Brytyjskie czołgi poruszające się po drodze biegnącej wysoką groblą, pozbawione wsparcia piechoty, były bezbronne wobec niemieckich dział przeciwpancernych, paraliżujących wszelkie ruchy brytyjskie.

    21 września doszło wreszcie do desantu polskiej Samodzielnej Brygady Spadochronowej o godzinie 17:18. lecz tuż przed startem zmieniona została strefa zrzutu. Polacy desantowani zostali na zachodnim brzegu Renu w rejonie Driel z zadaniem wsparcia broniących się rozpaczliwie po drugiej stronie rzeki Brytyjczyków. W tym samym czasie ostatecznie zdławiony został opór 2 batalionu brytyjskiego na moście w Arnhem. Pozostali przy życiu obrońcy pod dowództwem rannego płk. Frosta zostali wzięci do niewoli.

    Dalsze dni nie przyniosły poprawy sytuacji 1 Dywizji Powietrznodesantowej, której resztki broniły się w Oosterbeek. XXX Korpus brytyjski definitywnie utknął na 25 km przed Arnhem bez szans na wznowienie natarcia. 1 Samodzielna Brygada Spadochronowa za cenę dużych strat zdołała przeprawić przez Ren jedynie 300 żołnierzy, którzy wzmocnili obronę brytyjską w Oosterbeek (prom, który miał umożliwić przeprawę przez rzekę, zdawało się, że został zniszczony, zanim wylądowali Polacy – w rzeczywistości nieuszkodzony prom znaleźli Holendrzy – ale milę od przystani, przy moście kolejowym i było wówczas już za późno na jego użycie). Dodatkowo kontratakujący na skrzydłach Niemcy zdołali przerwać pozycję amerykańskich spadochroniarzy, osłaniających korytarz sił lądowych, dezorganizując tyły XXX Korpusu.

    Brak możliwości utrzymania i rozszerzenia brytyjskiego przyczółka na wschodnim brzegu Renu, gdzie Niemcy sukcesywnie niszczyli rozpaczliwie broniących się brytyjskich spadochroniarzy, sprawił, że marszałek Montgomery podjął 25 września decyzję o wycofaniu brytyjskiej 1 Dywizji Powietrznodesantowej na zachodni brzeg. Odwrót pod kryptonimem operacja „Berlin” przeprowadzono w nocy 25 na 26 września, kończąc tym samym dziewięciodniowe walki. Odwrót Brytyjczyków z Oosterbeek, polegający na ponownej przeprawie przez Ren, osłaniali żołnierze polscy, którzy jedynie w niewielkiej liczbie mogli się ewakuować (nie było dla nich miejsca w łodziach przeprawowych) i w większości dostali się do niemieckiej niewoli.

    Elitarna brytyjska 1 Dywizja Powietrznodesantowa, która walczyła pod Arnhem, została okrążona przez Niemców i doszczętnie zniszczona. Z 10 005 spadochroniarzy tej brytyjskiej dywizji stracono 7578; ocalało jedynie 2827. Zginęło 1300 żołnierzy, a ponad 6 tys. dostało się do niewoli lub zostało rannych.

    Polska 1 Samodzielna Brygada Spadochronowa straciła 342 ludzi (w tym 93 poległych).

    Amerykańskie jednostki spadochronowe biorące udział w operacji „Market Garden”, licząc zabitych, rannych i w niewoli, straciły 5847 żołnierzy.

    Straty wśród wszystkich desantowanych jednostek były więc olbrzymie. Wyniosły one blisko 12 tys. spadochroniarzy z całkowitej liczby 35 tys. desantowanych żołnierzy.

    Ogółem w całej operacji „Market Garden” (desantowo-lądowej) zginęło, zaginęło lub zostało ciężko rannych blisko 17 tys. żołnierzy alianckich (minimum 13 226 Brytyjczyków i 3974 Amerykanów). Straty niemieckie szacuje się na od 3300 do 13 300 żołnierzy. Holendrzy stracili ok. 500 ludzi.

    Historyk Norman Davies napisał, że „Polską Brygadę Spadochronową, która przez dwa lata przygotowywała się do wyzwolenia Warszawy, złożono [pod Arnhem] w ofierze”. Miał słuszność. Polacy stracili około jedną czwartą żołnierzy. Na domiar złego, to właśnie im, a w szczególności generałowi Sosabowskiemu zaczęto przypisywać winę za klęskę operacji „Market Garden”, choć to właśnie on ostrzegał, że może ona zakończyć się niepowodzeniem.

    Dlaczego operacja "Market Garden" się nie powiodła?

    Dowodzący 1. Samodzielną Brygadą Spadochronową generał Stanisław Sosabowski nie miał wątpliwości co zawiodło.

    Złe planowanie
    We wspomnieniach zatytułowanych Droga wiodła ugorem generał Sosabowski opisał, co jego zdaniem zdecydowało o sromotnej klęsce aliantów pod Arnhem. W pierwszej kolejności wskazywał na złą ocenę sił nieprzyjaciela przez sztab Montgomery’ego, która: (…) była jednym z głównych powodów niepowodzenia. 30 Korpus Brytyjski potrzebował nie – jak kalkulowano – 48 godzin, ale prawie tydzień, by dostać się w rejon 1 Brytyjskiej Dywizji Powietrznej i Polskiej Brygady Spadochronowej. Jako kolejny powód klęski wymieniał „zły wybór zrzutowisk i lądowisk dla 1 Dywizji, z dala od obiektów, które trzeba było uchwycić przez zaskoczenie”. Co więcej „błędem były całodniowe przerwy w poszczególnych przelotach elementów Dywizji. Pozwalało to Niemcom na niszczenie Dywizji częściami”.

    Pośpiech był czynnikiem decydującym
    Jednocześnie Sosabowski podkreślał, że „szybkość działania 30 Korpusu Brytyjskiego w osiągnięciu rejonu Arnhem była podstawowym warunkiem udania się operacji”. I właśnie tej szybkości zabrakło.

    Porażka pod Arnhem drogo kosztowała aliantów. Jak podaje w swojej książce Antony Beevor „Niemcy wzięli do niewoli prawie sześć tysięcy jeńców, z których połowa była ranna. Łączne straty sprzymierzonych w tej operacji wynosiły prawie piętnaście tysięcy ludzi”.

    Operacja, która rozpoczęła się 17 września 1944 r., okazała się zbyt ambitna. Brak dostatecznej liczby samolotów transportowych spowodował rozłożenie desantu powietrznego na trzy etapy (w odstępach 24-godzinnych), co znacznie zmniejszyło efekt zaskoczenia przeciwnika. Dodatkowo już nazajutrz załamanie pogody wprowadziło dalsze opóźnienia i przesunięcie w czasie desantów kolejnych grup żołnierzy.

    Bardzo niedoskonały plan
    Jak pisze Antony Beevor w książce Druga wojna światowa celem aliantów było opanowanie „ciągu mostów na dwóch kanałach, na Mozie, rzece Waal i na Renie” w rejonie holenderskich miast Nijmegen oraz Arnhem. Pozwoliłoby to wyjść na niemieckie tyły i zadać decydujący cios Wehrmachtowi.

    Zajęcie przepraw przypadło w udziale jednostkom I Korpusu Powietrznodesantowego generała Fredericka Browninga. W skład korpusu wchodziła również polska 1. Samodzielna Brygada Spadochronowa, dowodzona przez generała Stanisława Sosabowskiego.

    Planowano, że po uchwyceniu mostów spadochroniarze utrzymają się przez 48 godzin. Właśnie tyle czasu miał potrzebować atakujący z terenu Belgii XXX Korpus generała Briana Horrocksa, aby dobrzeć na miejsce.

    Po rozpoczęciu operacji 17 września 1944 roku szybko okazało się, że przygotowany przez brytyjskiego marszałka plan kompletnie się nie sprawdził. Niemieckie siły były znacznie liczniejsze niż przewidywano.

    Co gorsza stawiały twardy opór, znacznie opóźniając natarcie Horrocksa Mimo wszystko otoczeni spadochroniarze walczyli bohatersko przez ponad tydzień, a ich niedobitki wycofały się dopiero w nocy z 25 na 26 września.








    Góra   Główna   Szkolenie spad.   Galeria   Historia powstania WPD    Sklepy    Historia OSS

    Commando  Historia spadochroniarstwa   8 Pułk Ułanów   Galeria ułanów   Galeria Ułani III

    Album Ułani 1932     Historia Ludwinowa     Historia Biskupic

    Ci którzy odeszli podczas wykonywania obowiązków służbowych